Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Czyli dziś rzecz o turystyce medycznej pana wiceministra.

"Łukasz Mejza powinien przede wszystkim zostać bardzo mocno sprawdzony przez wszystkie służby"
tak dziś twierdzi wielu polityków, również z zjednoczonej prawicy.

Jakie są te"służby", opisywałem podobne przypadki już wielokrotnie.

Dziś tylko przypomnę, że Łukasz Mejza powinien przed samym objęciem stanowiska wiceministra być sprawdzonym przez wszystkie powołane do tego organa.

Po to one są powołane i opłacane także przez oszukanych przez firmę tego wiceministra rodziców, wiceministra tak zwyżkującej ostatnio "dobrej zmiany".

Pod takim jednakże warunkiem , że są kierowane przez niezależnego od nacisków polityków szefa.

Służby, nad którymi pieczę pełni (od 17 listopada milczący), wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Ale nie, w naszym państwie ta rola spada na dziennikarzy.

A jeśli nawet jak byłby sprawdzony, czy nie zakończyłoby się to tak samo, jak z handlarzem bronią, dzięki któremu chorzy na Covid-19 mają do dyspozycji paręset egzemplarzy respiratorowego złomu .......niedopuszczonego do użytku?

Rozumiem, że te same służby, za nasze pieniądze stwierdziły, że wszystko jest w związku z tym- już OK?

Czy ktoś "poszedł siedzieć" za zmarnowanie 200 mln?

W ubiegłą środę Wirtualna Polska opisała, że firma Łukasza Mejzy - obecnego wiceministra sportu i turystyki - obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości.

"Leczymy nieuleczalne."

To motto ulotek tej jego firmy.

Pan wiceminister Łukasz Mejza miał osobiście według występujących w reportażu matek(Katarzyna Sokół, Dagmara Mędrek) przekonywać tychże rodziców chorych dzieci, że "terapia jego firmy je wyleczy".

Cena wyjściowa to 80 tys. dolarów.

Jak zaznacza WP metoda, którą zachwalał, nie ma jednak medycznego potwierdzenia.

Wiceminister Łukasz Mejza oświadczył mediom , że spółka "Vinci NeoClinic sp. z o.o." nigdy nie zamierzała prowadzić i nie prowadziła działalności medycznej a przedmiotem jej działalności miało być jedynie prowadzenie biura turystyki medycznej.

Biuro podróży.

Cena "za wycieczkę" 80 000 dolarów.

To dopiero moralna cena za "turystyczną wycieczkę".

Apeluję do pracowników kancelarii pana prezydenta, by ucięli te spekulacje i już przygotowali akt amnestii tego pana, zanim jeszcze sprawa nabierze dalszego rozgłosu i zanim jeszcze trafi na sądową wokandę.
Po co czekać na pierwszy wyrok?

Precedens już był.

Konkluzja:

"Być może część tych chorych ludzi uzyskało nieuzasadnioną nadzieję na leczenie, ale z tego, co wiem, to minister Mejza jest świadomy tego, że popełnił błąd" – przyznał jego kolega partyjny i przełożony Kamil Bortniczuk -jako minister sportu- de facto potwierdzając tym samym odpowiedzialność Łukasza Mejzy.

Sam wiceminister sportu Łukasz Mejza nie widzi zaś do dziś powodu, żeby podać się do dymisji.

Przecież dziś w Polsce "porządki można robić nawet brudną szmatą"-jak stwierdził kiedyś prezes PiS.

Dziś rozpoczyna się miesiąc , w którym przyjdzie dzień, kiedy na wigilijnym stole powinien pojawić się dodatkowy talerzyk czekający dla niespodziewanego, strudzonego wieczornego gościa.

Myślę, że po nadgranicznych doświadczeniach mijającego roku na wielu stołach niektórych decydentów taki talerzyk już nigdy więcej nie ma prawa się pojawić.

Przypominam, że w swoich felietooonach poruszam trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te-które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.

Czytajcie, oglądajcie !

Zaznaczam, że to nie jest grafika "ściągnięta z netu".

To moja fotografia rysunku Andrzeja Mleczki, wykonana z zakupionego przeze mnie jednego dostępnych wydawnictw.

Copyright 2485 @ maska33.