Czy to miała być polska forma średniowiecznej Inkwizycji?

Moja dzisiejsza "oferta", może zawierać treści nie zawsze zgodne z linią rządzącej partii, oficjalną doktryną KK, a nawet według kilku osób z Garnka wyczerpywać inne, podobno negatywne znamiona.

Dziś chciałbym jako domorosły historyk i propaństwowiec przypomnieć jakże nielicznym już Garnkowym obrońcom minionej władzy, jakie skutki decyzji członków rządu PiS głoszone głównie w mediach zwanych publicznymi mogły okazać się elementem prowadzącym do samowładztwa.

Tę komisję wymyśliło PiS, by unurzać przeciwników politycznych (też Polaków) w błocie pomówień.
Tuska, Sikorskiego, Siemoniaka, Pawlaka, i innych.
Że zdrajcy.

A potem skazać ich, albo przynajmniej wyeliminować na całe lata, z życia publicznego.

W MSZ zatrudniono więc specjalistę od "biografii" Lecha Wałęsy -Cenckiewicza , aby tam szukał kwitów pasujących do tej tezy i tego zadania .

W ten sposób skompilował materiał na serial telewizyjny godny tego tematu..

A także serial godny tych propagandowych sił , które demaskowały onegdaj "Radio Wolną Europę" w czasach minionych, czyli PRL.

Tezy przewrotnej.
Bo w historii MSZ zawsze i w każdym rozdaniu politycznym , znajdziecie materiały, które bez poznania tła i szerokiej perspektywy zaistnienia ich w danych, konkretnych ramach i okolicznościach, w aktualnej sytuacji międzynarodowej, pokazując je bez koniecznego komentarza , zawsze można przypisać zza obrazu dobiegającym głosem lektora dowolnie postawioną tezę.
Zwłaszcza osobom niewykształconym, co każde słowo z ekranu telewizora łykają jak przed wiekiem, w II RP -z ambony.
Drugim członem tej operacji była komisja, która miała badać rosyjskie wpływy.

Założenie było proste, komisja bada, a potem wydaje wyrok zakazujący danej osobie pełnienia funkcji publicznych aż przez 10 lat.

I wydaje ten wyrok po uważaniu, jak by się ktoś z Was pytał.

Bo to nie sąd, jak stanowi konstytucja.
To taki swojski partyjny, na wzór średniowiecznej Inkwizycji twór.
Do tego potrzebne były zawłaszczone media, a to po to, by wyświetlać od rana do wieczora obrazy swoich przeciwników politycznych (Sikorskiego, Pawlaka,Tuska) w czasie odbytych przed dekadami spotkań dyplomatycznych z prezydentem Putinem, jego ministrem Ławrowem, dziś mających świadczyć dla oglądacza nie przygotowanego do osobistej analizy zasad dyplomacji w realizowaniu wtedy sąsiedzkiej polityki - jako fakt potwierdzający zdradę.
Dziś, w sposób identycznie zapożyczony od propagandzistów Prawa i Sprawiedliwości pokazuję w swoim kolażu osoby, które tym samym sposobem myślenia z tą samą techniką kojarzenia można by zaprosić (sorry-dwie z nich poszły do Domu Pana) do złożenia zeznań, dotyczących ich współpracy z prezydentem Putinem, czy z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Aleksiejem Ławrowem z podobnym zarzutem...

Wybaczcie mi tę kompilację, ale musiałem ją zastosować, byście skojarzyli dziś jakim środkiem posługiwali się twórcy tego szalonego w państwie prawa pomysłu.
Ci oskarżani panowie nie są z mojej bajki, ale w takiej sytuacji (manipulacja) postanowiłem poświęcić temu obrzydliwemu procesowi ten jeden felietoon.
Oto w skrócie był plan -marzenie Jarosława Kaczyńskiego rozgrywany w tle, od miesięcy pokazywanych filmów i zdjęć Tuska z Putinem.

Według mnie, to była przez osiem lat rola, ale dla służb specjalnych, prokuratury i polskich sądów.
Jeżeli zdradzali, współpracowali- zebrać dowody i osądzić, zgodnie z polską Konstytucją.
Gdzie tu widzicie jakieś materiały świadczące o zdradzie od kontrwywiadu, uwiarygodnione przez prokuratora?
Dziś w kolażu zaprezentowałem wybrane z setek zapisanych podobnych spotkań kilka fotografii znanych na świecie i w Polsce osób , których taka fotografia miałaby też podstawę według metody prezesa PiS służyć do jej zniszczenia politycznie, czy moralnie.
Spróbujcie wykonać ćwiczenie, i zamiast np. nazwiska prezydenta RP, papieży, ministra spraw zagranicznych RP czy samego prezesa, wstawcie pod daną fotografię nazwisko "Tusk"- a uzyskacie ten sam efekt.
Dla mnie , rozumiejącego zasady gry politycznej, a znającego co nieco podobne historie jeszcze z czasów PRL, to nie nowina.

Tak.

To był plan marzenie Kaczyńskiego, Macierewicza, i wszystkich tych zapiekłych członków partii z nazwą tu brzmiącą jakże szyderczo- Prawo i Sprawiedliwość , że mogą odtąd kogo chcą oskarżyć i odebrać mu prawa publiczne.

To oni, nie żaden sąd- mieli decydować, kto może być ministrem, posłem w "wolnej i demokratycznej Polsce".

A teraz "clou" mojego tekstu:

Prezydent Andrzej Duda , doktor praw, od początku wydawał się nie tylko mnie, tym pomysłem prezesa zachwycony.

Bez żadnej refleksji o jej skutkach i umocowaniu prawnym podpisał ustawę powołującą tę komisję.
I nie milczał.
Bo potem publicznie bronił jej podczas wielu rożnych spotkań, co do dziś możecie odnaleźć w mediach.
Prezydent składający przysięgę dwukrotnie na polską Konstytucję!

Do czasu.
Bo niespodziewanie dla niego odezwała się ambasada USA.
Wtedy zmienił nagle swoje "suwerenne" zdanie i ogłosił "swój projekt" odbierający komisji prawo eliminowania wezwanych tam ludzi.
Szkalowania -dalej -tak.

Epilog ?

Nowy sejm odwołał jej członków, na co Cenckiewicz z Zybertowiczem natychmiast odpowiedzieli tzw "raportem cząstkowym" (kłania się od 7 lat nieznana dotąd nowa forma efektów pracy, identyczna, jak w podkomisji Antoniego Macierewicza), w którym oskarżyli Tuska o uleganie wpływom rosyjskim i rekomendowali ( bo mogli na tym etapie tylko rekomendować, a nie nakazać) by Tusk nie mógł pełnić funkcji publicznych.

I w ten sposób wyszło prawdziwe szydło z worka.

Mamy czarno na białym, po co powstała ta komisja.

Jaki był jej cel : napisać, że Tuska i jego ludzi trzeba wyeliminować.
I zmienić werdykt ponad 11 milionów 600 tysięcy wyborców.
Dokumenty, które komisja zebrała, to tylko otoczka, swoisty ornament.
I w tym sensie, według mnie, owa komisja miała znaczenie znacznie większe, bo ustrojowe, gdyż gdyby prawica wygrałaby wybory , dawałaby Jarosławowi Kaczyńskiemu narzędzie na dziś i w przyszłości do eliminowania ( jak na Białorusi i w Iranie) każdego człowieka , czyli do samowładztwa.

Kto tego nie rozumie to "kiep".

Jednak tu , muszę przeprosić tę ogromną , jak mi się wydaje armię polskich "kiepów", którzy 15 października, w liczbie 7,6 miliona tego nie rozumieli.

Ja mimo różnych informacji targających moją wyobraźnią, dalej jako pro-państwowiec twierdzę, że od tropienia wrogów i wrogich wpływów są nie posłowie i działacze polityczni, tylko kontrwywiad i powiązane z nim służby specjalne.
A namnożyło się ich w Polsce za czasów minionej władzy co niemiara.
Niech to one, ze swoim zakresem obowiązków, ogromnym budżetem, zadaniami nakreślonymi konstytucją i ustawami pilnują bezpieczeństwa mojego kraju.

Stawiajmy pomału sprawy państwa na nogach i odbierajmy nasze państwo szaleńcom i ludziom bez zasad.
A Wszyscy na tym dobrze wyjdziemy.

Przypominam, że w swoich felietoonach poruszam także trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej.

Autorem zdjęcia prezesa PiS jest Adam Nurkiewicz (2015 rok),
Zdjęcie Ławrowa z ministrem Rauem, (2023 rok) oraz z prezydentem oraz z papieżami pochodzą z domeny publicznej.

Copyright 4603 @ maska33