Jaśmin.

Jaśmin.

Mam nową pyszną herbatę.
Jaśminową.
Ale dziś było kakao (które się nie odmienia).


Tak sobie dziś myślałam o tym, co będę robić gdy wszystkie moje plany na przyszłość sobie ode mnie uciekną.
No i wymyśliłam.

Założę kawiarnię. Cafe Sztok. Uczynię Pabianice najbardziej klimatycznym miejscem na całym świecie (no prawie...). Moje Cafe Sztok będzie konkurować z łódzkimi Dwoma Księżycami na Narutowicza. Będzie piękna.
Malutka. Tycia. Ale przytulna. Kupię na giełdzie gramofon (albo przywiozę Bernarda od babci), zabiorę wujkowi płyty (trochę też zresztą kupię na giełdzie), zbiorę wszystkie książki z pożółkłymi stronami stojącymi w babcinej biblioteczce. Kupię śliczne dzbanki i filiżanki. Świece i świeczniki. Zabiorę (zepsutą co prawda, ale to nic) maszynę do pisania z wujkowej działki. I pianino. Pośrodku zaś wybuduję Merliński Bur. Taki mały i niski. Ot tak, dla samej symboliki. Wszyscy będą go omijaći to będzie taaakie zabawne, bo nikt nie będzie wiedział o co chodzi. Może kiedyś im wyjaśnię. A może tylko jednej osobie... A może dwóm. Nie, jedna bardziej mi pasuje.
Nie wiem ilu będę miała klientów, ale to się okaże. Wymyślę ciekawe nazwy dla moich herbat i kaw. W tle słychać będzie muzykę z gramofonu. A w menu, w rubryce "Historia powstania kawiarni" napiszę najmniejszą z możliwych czcionek takie pięć słów:

Strachy na Lachy - Cafe Sztok

_______________________________________________

https://www.youtube.com/watch?v=LUX188Yxu9U

_______________________________________________

A teraz zmoczę oczy.