natrętem przychodzę
jabłka mi nie trzeba...
w Twoje włosy
oddech szaleńczo zatapiam
dłońmi po ramionach
dreszcz wszakże nie szkodzi
zatem płyń czułości
do czegoś stworzona
wybacz
piersi dotykam pocałunkiem ciszy
coraz niżej
aż klęknąć muszę
przed wdziękiem wzruszenia
Ty drżysz przerażona
gdy dotykam bioder
teraz już rozumiesz
jabłka mi nie trzeba
(komentarze wyłączone)