Zachód słońca w lusterku wstecznym i niepewność

Zachód słońca w lusterku wstecznym i niepewność

Niepewność dla mnie kojarzy się z nieostrością przyszłości. Jak na zdjęciu.

Dojechaliśmy do Labrador City koło 17 - tej, na oparach w baku i po wielu nieudanych próbach zarezerwowania pokoju w czterech tamtejszych hotelach. Pojąć nie mogłam, dlaczego nikt nie odbierał telefonów na recepcji.
Dojeżdżamy, miasteczko - stolica tej części prowincji Labrador i Nowa Fundlandia - wygląda na wymarłe, choć tu i ówdzie ludzie jeżdżą samochodami.
-To co pierwsze? Hotel czy benzyna?
- Hotel, trzeba się upewnić, że będzie pokój " z psem" ( nie wszystkie hotele akceptują podróżnych z psami, a niektóre mają jedynie ograniczona ilość pokoi, w których goście hotelowi mogą przenocować ze swoim pupilem)
- Ok, to najpierw hotel, potem benzyna a potem coś do jedzenia

Plan mieliśmy dobry, ale miasteczko Labrador miało dla nas inne plany. W pierwszym hotelu miła recepcjonistka powiedziała, że w mieście nie ma prądu i nie może nas przyjąć, z psem czy bez. Pojechaliśmy do kolejnego hotelu- ta sama historia. Trzeci, dalej nieco od centrum był w remoncie, ale pokoje które normalnie mieliby- nie były dostępne z powodu braku prądu. Po tych jazdach w baku było coraz puściej, a wszystkie stacje benzynowe- oczywiście zamknięte na głucho. Internetu, rzecz jasna, też nie było. Postanowiliśmy zaryzykować powrót do miasteczka jakieś 20 km od Labrador City ( jeszcze w prowincji Quebec) licząc na to, że wskaźnik paliwa zawsze alarmuje znacznie wcześniej niż faktycznie auto wypije z baku ostanie krople benzyny.
Uff, dojechaliśmy do Fremont, Quebec, zatankowaliśmy " pod korek", znaleźliśmy także hotel. Dziwny jakiś się zdawał już od wejścia, ale desperacka sytuacja sankcjonuje desperackie kroki. Stoimy przed recepcją, starając się nie widzieć kropli krwi na dywanie, ale panienka mówi, że jest to hotel dla pracowników drogowych i sezonowych drwali. I że nie mają pokoi ot tak dla podróżujących, a już na pewno nie z psem.
Przejechaliśmy do tego momentu ponad 800 km od rana, jest 6:30 i nie wiemy co dalej zrobić.
- Gdzie jest jakiś hotel w kierunku promu na Nową Fundlandię?- pytamy
- Labrador City odpada, nie mają prądu. Ale może w Churchill Falls?
- A ile to kilometrów?
- Koło 250 chyba, odpowiada dziewczę
Sprawdziłam na mapie ( internet się pojawił wraz z prądem i nadzieją, że gdzieś może położymy głowy tej nocy na czymś większym niż kamień), znalazłam informację jak się skontaktować z jedynym hotelem w Churchill Falls i....
Okazało się, że nie mają żadnych miejsc, bo to jest hotel robotniczy. Facio poinformował mnie, że dalej jeszcze, w Happy Valley-Goose Bay są hotele. W liczbie mnogiej są. Zadzwoniłam do pierwszego lepszego i zrobiłam rezerwację. Potem tylko sprawdziłam kiedy zajdzie słońce ( 22:30), jaka jest odległość między Fremont a Happy Valley- Goose Bay ( 560 km), kupiliśmy " biegiem" jakieś buły z czymś tam i pognaliśmy w nieznane. Pusta droga, częściowo " modernizowana". Całe szczęście, że ciemno nie zrobiło się wcale. To nie całkiem " białe noce" jakich doświadczyliśmy na Alasce, ale ta część świata jest blisko koła podbiegunowego.
Prulismy pustą drogą nie patrząc jak szybko.
Uwierzycie, że złapała nas policjantka?! 134km/g, przy dozwolonej maksymalnej prędkości 85 km.
Była sympatyczna, ale wzięła dokumenty i poszła sprawdzać w samochodzie, ile nam wlepić. Trwało to bardzo długo, a my wykończeni siedzieliśmy w samochodzie nie mogąc się otrząsnąć z szoku, że na pustej drodze...
W końcu przyszła policjantka, oddała nam dokumenty i powiedziała, żebyśmy jechali wolniej. Bez mandatu. Ponad 1300 km przejechane jednego długiego dnia. Z hakiem, bo do Happy Valley- dobiliśmy już po północy.
Tak spędziłam swoje urodziny w tym roku. :)

P.S. Mieliśmy dodatkowy bak i czytaliśmy, że z hotelami może być różnie. Rozważaliśmy możliwość, że będziemy musieli zostawić Obi'ego na noc w samochodzie (noce były chłodne, lub bardzo chłodne, ale przecież psy radzą sobie w chłodnych temperaturach). Czego nie dało się przewidzieć, to brak prądu w całym mieście, niemożliwość dodzwonienia się do hoteli zanim dotarliśmy do Labrador City i to, że hotele mogą być w całości nastawione na przyjmowanie pracowników na zasadach wynajmu miesięcznego przez firmę. Taka informacja powinna być zamieszczona w wizytówce internetowej danego hotelu. Albo choćby przez wcześniejszych podróżników. W Stanach włocząc się z psem w zeszłym roku ( 7,5 tysiąca mil w 16 dni) zastanawialiśmy się w jakim hotelu zostać na noc z psem, tu- zastanawialiśmy się CZY znajdziemy jakikolwiek pokój. To nie są rejony często odwiedzane przez turystów, ale w świadomości sporej grupy ludzi ten odcinek TransCanada jest "egzotyczny, dziki i wart poświęcenia" ( cytuję tu mojego Męża, który czytał dośc duzo planując naszą wyprawę).

kedil

kedil 2023-07-09

No to takie urodziny w pamięci na długo zostaną .

halka

halka 2023-07-10

Odwiedzając północne strony Kanady trzeba mieć zapasowe kanistry z benzyną, bo odległości między stacjami benzynowymi stanowią problem. Pomiędzy miastami nie ma stacji z paliwem ani zakwaterowania. Nie ma też zbyt wielu hoteli/moteli czy nawet campingów.... i komórka też nie działa.
Wiem co przeżyliście bo i my mieliśmy bardzo podobną sytuację choć o tych trudnościach wiedzieliśmy.
Pozdrawiam serdecznie.

krycha2

krycha2 2023-07-11

Przeczytałam historię Waszej Urodzinowej podróży i szczerze współczuję...Wcieliłam się w Twoją osobę Aniu i nie wiem czy tak spokojnie przeszłabym przez to wszystko....brak prądu, brak noclegu , odległości ....aha i jeszcze prawie pusty bak....To byłoby ponad moje siły....Jesteś dzielna i z pewnością tę podróż zapamiętasz na długo....Następne Urodziny planujcie w innym rejonie Ameryki czy Kanady...Pozdrawiam ....

dodaj komentarz

kolejne >