Rudi - mój pierwszy ukochany kocurro :)

Rudi - mój pierwszy ukochany kocurro :)

Spotkałam dziś w lecznicy wet kobietę. Kociara, bardzo ciepły człowiek, zjawiła się tam w celu nabycia karmy dla kota z problemami urologicznymi.
Miałyśmy wystarczająco dużo czasu, żeby porozmawiać. Byłam z Mikusiem, zatem opowiedziałam jego historię. Opowiedziałam jej też o Maniutku.
Powiedziała mi, że koty wyciągają choroby z ludzi. Są takimi specjalistami ds. leczenia niekonwencjalnego...

Zaczęłam czytać...

Przytaczam wypowiedzi, które mnie zaintrygowały:

„Moja ŚP.Babcia miała kota. Przez całe ich wspólne „pożycie” kociak był bardziej odludnikiem. Miał poprostu wszystko gdzieś,tylko jadł i spał, i nie interesował się zupełnie swoją Panią. Kiedy u babci wykryto raka i fatalnie spadł jej stan zdrowia, kot zaczał do niej przychodzić. Zaczął z nią spać,wtulając się w szyję, chodził za nią,patrząc smutnym maślanym wzrokiem,kiedy nigdy wcześniej tego nie robił,miał wręcz obsesje na jej punkcie,z odludnika nagle stał się kochającym zwierzakiem. Cholernie zainteresowała mnie ta sprawa. Generalnie jestem sceptyczny, ale ta sprawa naprawdę mnie poruszyła. Czy koty posiadają jakieś specjalne właściwości?”

„Moje koty przychodzą do mnie wtedy kiedy ONE tego chcą. Gdy jednak jestem chora, to nie mogę ich od siebie odgonić. Leżę powalona gorączką a one pokotem na mnie .... uff, jak gorąco ... jest tak za każdym razem. Nawet nie upominają się wtedy o jedzenie. Gdy już poczuję się lepiej, odchodzą na swoje ulubione miejsca.
Ale wśród tych siedmiu jest jedna najbardziej wrażliwa na ludzkie dolegliwości. Ona je wyczuwa u każdego kto akurat jest w domu. Przyszła sąsiadka z bolącym kolanem - Tysia już u niej siedzi na kolanach, chociaż właściwie jej nie zna. Córka miała anginę - Tysi nie można było zgonić, gdy wtuliła się w jej szyję - normalnie robiła za szal-boa. Siostra przywlekła się z bolącym kręgosłupem - Tysia wcisnęła się na fotel za siostrę i grzała jej plecy.... itd itd.
Nie mam pojęcia skąd to wiedzą :roll: ale, że wyczuwają choróbska - to fakt.
Kot to MAGICZNE stworzenie bez dwóch zdań . „

„Parę lat temu moja mama skręciła kostkę, dwa lata temu nie mogła chodzić na tę nogę, kot co noc przychodził i kład się na boląca nogę, po paru tygodniach mama nie miała problemów z poruszaniem.
Inna historia:
Od znajomej mąż miał raka płuc (wtedy jeszcze nie wiedzieli o chorobie). Siostra znajomej zawsze przychodziła do nich z kotem. Kot kładł się na płuca męża znajomej. Po takiej wizycie gdy kot wracał do domu zawsze wymiotował.
Po kilku miesiącach okazało się że Pan na którym leżał kot ma raka płuc. Kot zwyczajowo wyciągał chorobę.”

...

Maniutek swojego czasu nahalnie ładował mi się na szyję i ugniatał – bardzo boleśnie (zasłaniałam się kołdrą) i z głośnym mruczeniem. Wspominałam o tym niejednokrotnie.

Mam chorą tarczycę. Jeszcze za życia Maniutka usg wykazało trzy guzy w mojej tarczycy, które po biopsji zaniepokoiły onkologa. Już żegnałam się z tym światem i po cichu szukałam nowych domów dla moich ukochanych futer. Dół totalny, rozumiecie...

Mój ukochany Maniutek odszedł... Miał rozległe zmiany nowotworowe nacieki na jelitkach... Nie dał rady chorobie...

Tydzień temu zrobiłam kolejne usg mojej tarczycy... Dwa guzy zniknęły, ot tak, po prostu, lekarz nie jest w stanie wyjaśnić zjawiska... Został jeden - niegroźny, nie trzeba go nawet usuwać. Ponoć sam ma zniknąć...

Wygląda na to, że Maniutek uratował mi życie... Płacąc za to najwyższą cenę...

A może to zbieg okoliczności?...

dodane na fotoforum:

lucyrka

lucyrka 2013-11-09

ale to prawda-ja 3 lata temu zachorowalam na potworna grype,40 st goraczki,wymioty,Toffik przez ten caly czas byl przy mnie w wyrku

puszek

puszek 2013-11-09

tak, koty to magiczne stworzenia

atiseti

atiseti 2013-11-09

no to masz w domu dużo lekarzy .....
służba zdrowia na Tobie nie zarobi , raczej weci ..

kocurro

kocurro 2013-11-09

Jest coś w tym co piszesz,leżę po operacji od ponad trzech tygodni,głupia sprawa zwyczajnie się przewróciłam ale tak nie fortunnie
,że mam złamanie podgłowkowe szyjki kości udowej,zespolili mi to jakąś śrubo płytką i w efekcie 6 tygodni bezwzględnego obciążania nogi,więc kuśtykam po domu o kulach lub balkoniku,ale wracając do tematu jak tylko wróciłam ze szpitala to mała pchła natychmiast usadowiła się na chorej nodze,starszy też przychodzi i się kałdzie przy niej,i tak na zmianę wyciągają choróbstwo.Wierzę w to ,że koty mają magię w sobie i potrafią leczyć.:)

aniak68

aniak68 2013-11-09

Przekornie powiem koty to kochane dranie, nasza Daszka trafiła szczęśliwie do naszej rodziny mając 10 tygodni ,mrozy były wtedy straszliwe i dwa tygodnie później rozłożyła mnie zjadliwa infekcja.Mała spała z nami w łóżku od pierwszej nocy ale kiedy byłam chora mąż nie mógł jej ze mnie zdjąć ,kiedy ją zabierał ona szybko z miałkiem wracała i owijała się na mojej szyi.Zdrowiałam w oczach.Kilka miesięcy później zaczęłam mieć problemy oddechowe ale nie zwracały one tak mojej uwagi ,bardziej to, że kiedy tylko się położyłam Daszka zaraz zalegała na moich oskrzelach, po kilku chwilach przynosiło mi to ulgę ,ale zaalarmowało mojego męża który wysłał mnie do pulmonologa ,okazało się że to przewlekła choroba płuc.Zawsze w stanach niewydolności i zalegania wydzielin kicia kładzie mi się na piersiach i wydzielina zaczyna się zrywać .Jest lepsza niż leki.Inny przykład, kiedy Jarka dopadła rwa, Dasza spała całą noc na bolącym miejsc...

owca47

owca47 2013-11-09

kocia twarz! mam problemy stawowe, wszelkie futra wiecznie zalegają wokół mnie

atuna

atuna 2013-11-09

moja kotka szerokim łukiem omijała męża, do momentu kiedy zachorował na raka (dowiedzieliśmy się o chorobie trochę pozniej niż zareagowała kotka). Mąż niestety odszedł kilka m-cy temu. Kotka dzisiaj miała 2 operację na nowotwór....

lulka1

lulka1 2013-11-09

coś w tym jest , mój ojciec miał raka płuc i obie jego kotki zachorowały na nowotwór jedna odeszła przed tatą druga po jego śmierci ..

tutejsz

tutejsz 2013-11-09

Myślę, ze to nie jest (choroby twoja i Maniutka) po prostu zbieg okoliczności.

macalla

macalla 2013-11-09

Ciekawe...
Zastanawiam sie tylko na co jestem chora, kiedy odwiedzam sasiadke, jej Kacper zaraz wskakuje mi na kolana..:( Czy mam zaczac sie martwic?

paqui

paqui 2013-11-09

Polecam lekturę antologii "Trzynaście kotów".

bourget

bourget 2013-11-10

To jest prawda!! koty (i psy tez) maja taka niewiarygodna zdolnosc! sama to obserwuje (pracuje z ludzmi ciezko chorymi, umieraja na moich oczach).
Duzo tez o tym czytalam, za duzo, zeby tu o tym pisac, w USA pozwalaja juz kotom mieszkac w hospicjach, ba, czasami KOT i jego zachowanie jest podpowiedzia dla personelu lekarskiego - to fakty!
\...byc moze Maniutek Ci pomogl...
..mysle, ze tak..
..i jest bardzo z siebie dumny:)

kromis

kromis 2013-11-10

ja tez gdzies czytalam, ze w USA koty mieszkaja w hospicjach, widzialam reportaz.
I tez potwierdzam, ze to prawda! Za kazdym razem jak jestem chora ( grypa czy angina) jestem oblozona z kazdej strony kotem. Sa nad podziw zgodne, nawet Cessna nie buczy na reszte, a wychodza na szybkie siku kazde po kolei ;)
A Caracas przez kilka m-cy wygrzewal mnie i moja kista tez zniknela ;)

tuniax

tuniax 2013-11-10

Należę raczej do sceptyków. Ale może faktycznie coś w tym jest...

zabuell

zabuell 2013-11-11

wierze w to, ze koty (i psy) potrafia duzo wiecej niz mozemy sobie wyobrazic.
Znajomy opowiadal, ze jego pies (nieduzy jamnik) czasami wachal go nachalnie w miejscu miedzy oczami. Nastepnego dnia zaczynala sie zazwyczaj grypa.... Nie bylo to co prawda uzdrowienie ale pies wyczuwal cos niepokojacego i w ten sposob dawal mu znac.
a gdzies czytalam, ze koty przez swoje mruczenie sprawiaja, ze zlamane kosci szybciej sie zrastaja...

ragata

ragata 2013-11-11

też o tym czytałam.. na pewno jednak to mruczenie działa uspokajająco-relaksująco.. przynajmniej u mnie.. (ktoś tam robił takie badania co do zrastania się kości, to prawdopodobnie są na to "naukowe dowody" - ja tam nie potrzebuję naukowych dowodów na to, że moje koty są śliczne i oczywiście - magiczne :))

tuniax

tuniax 2013-11-11

Maniutek śni mi się ostatnio często.
Zatem jest ze mną cały czas, ne spa? :)

marrgo

marrgo 2013-11-12

jasne że koty są magiczne! jestem żywym (na moje szczęście) przykładem...
ja żyję... moja Tinusia już nie... zabrała moja chorobę i odeszła...
pierwsza wiedziała o mojej chorobie... na rok przed diagnozą z uporem maniaka spała mi na brzuchu... a potem... rok po mojej operacji odeszła zabierając resztę nowotworu ze sobą... moja maleńka kochana uzdrowicielka
:o)

besiu

besiu 2013-11-28

Ja tez uwazam ze to prawda. Jestem po operacji serca i nasza kotka zawsze kladzie mi sie na klatce piersiowej, w inne miejsce nie tyko tam.

newra

newra 2015-01-11

Intrygujące..i wierzę w to bezapelacyjnie...choc to trochę przykra wiedza,że "oddajemy im z nasze chorupska

dodaj komentarz

kolejne >