Maciuś właśc. Król Maciuś Pierwszy

Maciuś właśc. Król Maciuś Pierwszy

Skradł moje serce od pierwszego wejrzenia. Stało się to pewnego marcowego ranka 11 lat temu, kiedy idąc do pracy - na klombie pod pawilonem, w którym na piętrze mieściła się moja firma - siedział sobie taki oto Burasek. Nie byłabym sobą gdybym do niego nie podeszła i nie zapytała – Kiciu, co ty tu robisz? A kicia, jak się później okazało z tych gadających – rozdarła się w skardze na swą dolę – niedolę. Nie miałam pojęcia czy kot komuś zwiał, czy ktoś go wyrzucił (oprócz przybrudzonych białych łapek, wyglądał na dobrze odżywionego i zadbanego). Obok kici na skrawku papieru leżały wędzone szprotki – widocznie jakaś dobra dusza pomyślała, że kicia głodna i lubi rybki, to zje. A kicia wędzone rybki miała w nosie i może dlatego się tak skarżyła? Zatem w te pędy poleciałam do sklepu po saszetkę, której zawartość kicia pochłonęła z wielkim apetytem. Obowiązki wzywały, kicia została więc na klombie, ale przynajmniej syta. Sytuacja ta powtórzyła się następnego dnia i następnego, a że w marcu za ciepło na dworze nie jest, udało mi się przekonać koleżanki, by zaprosić kicię do środka. Kicia okazała się z tych odważnych, migiem więc pokonała schody i zjawiła się w… bibliotece dla dzieci.
Od tego momentu rytuał się powtarzał, kicia co rano wkraczała do biblioteki, najadła się, napiła, wyczyściła futerko, pospała zawinięta w kulkę, a po kilku godzinach prosiła żeby ją wypuścić. Z każdym dniem kicia poznawała najdalsze zakątki nowego lokum, a że przyjazna była bardzo i dawała się głaskać dzieciom, stała się częścią naszej załogi:) a do powszechnych widoków należał ten, kiedy kicia wylegiwała się na ladzie bibliotecznej co widać na załączonym zdjęciu. W tzw. międzyczasie kicia okazała się kocurem i w drodze konkursu wśród młodych czytelników dostała imię głównego bohatera książki J. Korczaka.
Sielanka trwała do momentu, gdy któregoś ranka Maciek zawitał w progu biblioteki wydzierając się w niebogłosy z jedną łapką dwa razy grubszą od pozostałych. Okazało się, że zadarł z innym kocurem i trzeba było poprosić o pomoc weta, bo inaczej kot straciłby łapę albo życie. Na zastrzyki mieliśmy jeździć przez tydzień, w obawie, że w ferworze marcowania mógłby się nie zjawić i przez to przerwać leczenie, postanowiłyśmy zatrzymać Maćka w biblio.
Pisałam już, że skradł moje serce od pierwszego wejrzenia? Pisałam, więc zrozumiecie, że po tym tygodniu nie mogłam ot tak po prostu wypuścić go na dwór. Wziąć go do domu miałam obawy, bo był już w nim jeden kocur i wtedy jeszcze pies. Zaczęłam więc gorączkowe poszukiwania domu dla Maćka i znalazłam… Ludzie, którzy wyrazili chęć zabrania Mańka wydawali się odpowiedzialni, na ich korzyść przemawiał fakt, że mieli wcześniej kotkę wychodzącą, która niestety pewnego razu nie wróciła do domu. Wzięli Maćka i... w tym samym dniu, gdy ten stanął pod drzwiami i zaczął domagać się wypuszczenia – no przecież był kotem latającym po dworze, więc to nic dziwnego – wypuścili go i on więcej do nich nie wrócił. Przybiegł za to do biblio, na szczęście ta mieściła się na tym samym osiedlu…
Wtedy już nie miałam wątpliwości, postanowiłam, że zabieram Mańka do siebie. Załatwiłam jeszcze zabieg kastracji i z sercem na ramieniu przytargałam na wpółprzytomnego Maniusia do domu. Piesio, przyzwyczajony do jednego kota nic sobie z drugiego nie zrobił. Za to moja czarna perła - Filip, który przez 4 lata rządził niepodzielnie nagle poczuł się zagrożony. Fukał, prychał, jeżył się, zagradzał Mańkowi drogę do miski. Dwa tygodnie trwało mierzenie sił, po których Maniuś podszedł do Filipa i zdzielił go z liścia w pycho. Od tamtej pory hierarchia została ustalona, znajdek Maniek podporządkował sobie Filipka, który od tej pory obdarzył swego młodszego brata miłością wierną i poddańczą.
Dwa lata temu, gdy do chłopaków dołączył rudy Rysio, kto najgłośniej protestował? Ano Maniek – buczał, warczał, fukał na młodego – zapomniał jak sam był tym wchodzącym do stada... Na szczęście, po dwóch trzech tygodniach Rysio pojął kto tu rządzi i chłopaki się zakolegowały.
Miałam szczęście spędzić z Maniusiem 11 cudownych lat, w ciągu których nigdy nie chorował, aż do teraz... dopadł go wyjątkowo agresywny mięsak poszczepienny... nie miał szans... dziś odszedł...

Moja aksamitka mięciutka, gadułka kochana, turbo traktorek, jedyny z mojej trójeczki ocierający się o nogi kotek... wyję z rozpaczy, bezsilności, niemocy, że nic nie mogłam zrobić, by mu pomóc....

alma65

alma65 2014-04-12

Ojej, jak mi przykro.... Ale spędził z Tobą wiele dobrych lat i na pewno był bardzo szczęśliwy... Trzymaj się, ściskam mocno:*

beatula

beatula 2014-04-12

Zuziku! Tulam, tulam! Król Maciuś już przechadza się z Coco Chanel po łączkach za tęczowym mostem :*

beatula

beatula 2014-04-12

Zuziku! Tulam, tulam! Król Maciuś już przechadza się z Coco Chanel po łączkach za tęczowym mostem :*

beatula

beatula 2014-04-12

Cudowne Epitafium :*

irena62

irena62 2014-04-12

Zuziczku ..bardzo mocno przytulam ,jest mi ogromnie przykro i tak jak beatulka napisała przechadza się za tęczowym mostem z Telusią i Coco Chanel i opowiada o wspaniałej Pańci o jakiej mogą jedynie pomarzyć inne koteczki ....:*

bourget

bourget 2014-04-12

...strasznie mi przykro...placze razem z Toba, bo wiem, co to znaczy...
kiedys je TAM spotkamy, one czekaja...:)

atiseti

atiseti 2014-04-12

tak mi przykro ......
masz za sobą kawał życia z Nim i piękne wspomnienia .....
współczuję bardzo

lulka1

lulka1 2014-04-12

bardzo mi przykro .....tak po prostu , bo sama to przeżyłam :(

kromis

kromis 2014-04-12

tak mi bardzo przykro.....przytulam Cie mocno w tym bolu....

basik57

basik57 2014-04-13

Historia prawie jak z bajki....
Tylko ze 11 lat to za malo na zakonczenie "zyli dlugo i szczesliwie"
Zuziku przytulam.

grazka5

grazka5 2014-04-13

Przykro :(
Pozdrawiam serdecznie i pogodnej niedzieli życzę :)

kocurro

kocurro 2014-04-29

Qrcze dopiero przeczytałam :( Zuzik przytulam mocno

magtan

magtan 2014-04-29

Teraz dopiero doczytałam :( Współczuję Ci bardzo... Uściski.

hasedi

hasedi 2014-05-04

zryczałam się ....ale ja wierzę , że spotkamy się z naszymi ukochanymi zwierzakami ...

zabuell

zabuell 2014-06-11

Zrobilas dla niego wszystko co moglas. Zapewnilas mu kochajacy dom, opieke i serce. Do konca. One wszystkie zawsze odchodza za wczesnie. Niestety. Ale moze czasem po to, zeby zrobic miejsce dla nastepnego? to one nas wybieraja, chocbysmy nie wiem jak zaprzeczali. Koty przychodza wtedy, kiedy sa potrzebne.
Sciskam.

dodaj komentarz

kolejne >