Marzy mi się.

Marzy mi się.

Mam marzenie, słyszysz?
Wołam do Ciebie, swoim nieszczęśliwym szczęściem, szlochem z uśmiechem na twarzy i płaczem z myślami pogodnymi.
Zawsze się dziwiłeś że nie mam marzeń, to teraz mam marzenie.
Posłuchaj, bo to dla mnie ważne...
Chciałabym w tej chwili móc się przenieść do naszego małego mieszkanka, które kiedyś może będzimey mieć. Kuchnia połączona z salonem w którym będziemy spać, osobny mały pokój z biurkiem i komputerem i szafami, a także mała łazienka w której będziemy razem kąpać się pod prysznicem rano i brać wieczorem długie kąpiele. Na blacie w kuchni postawione byłyby dwa wielkie głośniki i codziennie wieczorem leciałby Bonobo, albo The XX, albo Gorillaz, a ja kładłabym się koło Ciebie na kanapie przytulała i czuła się lepiej. Bo czuję się źle, dzisiaj nie bardzo chce mi się dalej żyć. To co było już nie wróci wiem, ale przecież udałoby nam się. Mi uda się wszystko pod warunkiem że druga osoba też będzie chciała, a ja Cię przekonam, spróbuję, pozwól mi. Potem obudzimy się w nocy bo ciała już nie wytrzymają bez zmiany pozycji. Ja wstanę zrobić herbate i rozebrać się, a Ty pościelisz łóżko i ściszysz muzykę. Potem też się rozbierzesz, a ja postawię herbate na stole obok rozłożonej kanapy i znowu zaśniemy, tylko po to żeby znowu obudzić się rano i w pośpiechu brać razem prysznic.
A teraz tego nie mam.
Jestem chronicznie przemęczona.
I strasznie brakuje mi Twojego ciepłego ramienia.