[27033442]

Przed chwilą miałam milion słów w głowie, które układały się w mniej więcej jedną trzecią miliona zdań, które chciałam tutaj napisać.
Ale to było przed chwilą.
Obejrzałam ten film, „Nine” i już wiem, że Ty też zostaniesz sam. Mam dowód moich przypuszczeń. Co z tego jak i tak nie potrafię sobie tego uświadomić? Albo po prostu wiem, że nie będę miała tyle odwagi, żeby Cię zostawić.
Nie będę miała czy nie mam już nawet teraz?
I dlaczego tak się dzieje?
Będziesz ostatnią osobą, która uświadomi sobie jak bardzo jestem Ci potrzebna, albo z drugiej strony, może nigdy się o tym nie dowiesz? Nieświadomość jest cnotą. W tym rozumieniu jestem dziwką i tak mi się z tym źle żyje.
Wszystko jest nijakie. Wypisuję to ludziom, na których zdaniu mi trochę zależy zamiast to tu pisać.
Ale koniec. Za długa przerwa. Za długo chciałam ucieć od swojej osobowości, od pisania, od tego kijm jestem, zbyt dużo normalnego życia, miesiąc się nie pocięłam, byłam względnie miła, przyjazna, przyjacielska, zniknęła matrona, zniknęła dyktatorka. Kosztem czego?
Chyba trochę się straciłam, jeszcze bardziej zestarzałam. Moja mentalna czterdzieska płacze.
Ostatnio tylko czytam i oglądam i nic nie ma znaczenia.
Dobrze.
Więc chociaż się wkurwmy.
Powiedzmy że nienawidzę.
Tak szczerze nienawidzę siebie.
I żałuję chyba.
Więc, chcę pisać, chcę czytać, chcę oglądać, ale nie tak. Chcę żeby to miało jakieś znaczenie, jak kiedyś. A nie było „czymkolwiek” „kiedykolwiek” „pocokolwiek”, tak jak to jest teraz.


Wylałam gorycz pełną żalu i zakłopotania spowodowanego tym że straciłam siebie gdyby nie ty nawet wcale by mnie to nie obeszło