...dla Ciebie

...dla Ciebie

ANIOŁ SAMOTNOŚCI
Kiedyś zamknięta w swym świecie, jak w kryształowej kuli, siedziała sama ze swoimi lękami i nie pozwalała nikomu się do siebie zbliżyć. Na początku była sama, bo tak wybrał za nią los, a później życie w cieniu osamotnienia stało się dla niej ochroną przed światem. Zamknęła się w sobie, a klucz do swojego wnętrza dobrze ukryła, tak dobrze, że sama już nie wiedziała gdzie on się znajduje. Błądziła w swoich myślach, swoich wspomnieniach, a kiedy dotykała ścian swojej samotni miała ochotę wyjść na zewnątrz i sprawdzić, czy świat pod jej nieobecność się zmienił. Czasami pozawalała sobie na to, a wtedy ktoś zawsze sypał jej piaskiem w oczy, a ona zlękniona tym wracała z płaczem w ramiona samotności.
Żyłaby pewnie tak dalej gdyby nie to, że podczas którejś z takich wypraw „do świata” poznała Jego. Na początku było dobrze, rozmawiała z nim, ale nie pokazała swojego świata. Była smutna, a smutek bił do niej niczym gorąco z ogniska. On nie dał się oszukać. Uciekła przed nim, bo bała się, że zrobi jej krzywdę, a on z uporem brnął w poszukiwania jej. Rozpytywał o nią, a ona nie chciała rozgłosu. Zła na siebie, że pozwoliła mu dotknąć swojego świata odezwała się w końcu. Zasypał ją gradem pytań, gdzie była, co robiła, dlaczego uciekła… przez umysł przebiegła jej myśl, że może się o nią martwił, ale szybko ją odpędziła. Jednakże, kiedy pomyślała o tym poczuła ukłucie w okolicy serca. Nigdy w życiu nie podejrzewałaby się o takie odczucia, bo przecież nie umiała już kochać. Przestraszyła się go, mężczyzny i tego dawno zapomnianego, a jednak palącego uczucia. Chciała uciec od Niego, a jeszcze bardziej pragnęła przy nim zostać.
Tysiące myśli przepływało przez jej głowę, wciąż powracające pytanie: kim on jest? To on odkrył, że gdy noc okrywała świat swoją czarną peleryną to i jej świat otaczały nieprzeniknione ciemności, a ona ukryta w mroku cierpień zanurzała twarz w morzu bólu, a myśli w potoku wspomnień płynących nieprzerwanym strumieniem. Wyczuł też, że po jej głosie można rozpoznać jej nastrój. Nawet nie wiedział, jak bardzo walczyła ze sobą by znów mu nie uciec. Myślała nawet nad tym by opowiedzieć mu swoją historię, ale bała się, że on jej uwierzy, albo, co gorsze wyśmieje ją. Opatulona szczelnie swoimi obawami nie przypuszczała, że znajdzie się ktoś „życzliwy”, kto streści mu jej ból i smutek w kilku prostych słowach. Najpierw nie uwierzył, myślał, że ktoś chce ich rozdzielić, ale przyszedł czas, że ona się przełamała i wyjawiła swoje tajemnice. Nie obyło się bez łez. To była magiczna noc, wydarzenia minionych dni nadal ją bolały, ale poczuła ulgę. Zatajenie prawdy było dla niej kłamstwem, a ona nie chciała go okłamywać. Chciała być z nim, bo akceptował ja taką, jaka była, a nie, jaka mogła być…


net..

Najpiękniejsze opowiadania pisze życie…

rob7ert

rob7ert 2014-11-05

Fajna fotka, pozdrawiam Cię:)

smyk5

smyk5 2014-11-05

iterpretować to opowiadanie mozna na wiele sposobów...piekne

marus

marus 2014-11-06

Masz racje...kiedys kogos takiego spotkalem...to juz historia..pozdrawiam cieplo.

dodaj komentarz

kolejne >