****

****

Dorosłe lata Kofty zostały solidnie udokumentowane, ale jego młodość spowija nimb tajemnicy. Więcej światła na młode lata Janusza Kofty rzuca Tomasz Zbigniew Zapert w artykule "Portret artysty z czasów młodości" w "Rzeczpospolitej":
"Janusz - dobry uczeń, choć nie prymus. Imponował otoczeniu kolosalną wiedzą z rozmaitych dziedzin. Był molem książkowym i chodzącą encyklopedią.
W pamięci Mirosława Kofty, brata Jonasza, utkwił wspólny wyjazd pod koniec lat 50. z ojcem, pracującym wówczas w TVP jako zastępca dyrektora programowego, do Dziwnowa: "Zamieszkaliśmy w pozbawionej wygód chałupie miejscowego rybaka. Zajadaliśmy się węgorzami i flądrami z przydomowej wędzarni. Na pustej plaży zbieraliśmy muszelki i stonkę. Z Bałtyku wyławialiśmy meduzy, a po sztormie, niemal o brzasku, poszukiwaliśmy bursztynów. Może to ostatnie zdarzenie zainspirowało mojego brata do napisania tekstu "Radości o poranku"?".
W połowie lat 50. Janusz i Mirek razem z mamą osiedli w Poznaniu, ponieważ zaproponowano jej wykłady na germanistyce w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza.
Wychowywani w ateistycznym światopoglądzie, bracia ukończyli Szkołę Podstawową Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Potem ich drogi rozeszły się. Starszy rozpoczął naukę w Liceum Sztuk Plastycznych, młodszy trafił do najbardziej renomowanej szkoły średniej w Poznaniu - Liceum im. Karola Marcinkowskiego.
"Właśnie wówczas ujawnił się literacki talent mojego brata. Stworzył uczniowski kabaret, współpracując m.in. z wyróżniającą się aparycją koleżanką o imieniu Krystyna, która potem została moją żoną" - opowiadał Mirosław Kofta, profesor psychologii UW. Krystyna Kofta zdobyła ugruntowaną pozycję na rynku literackim, a swe poznańskie lata przedstawiła w powieści "Wióry".
Janusz miał ogromne powodzenie wśród dziewczyn. Chciał być jak najszybciej dorosły. Dodawał sobie pewności, popijając alkohol. Zdarzało się, że mocno z nim przesadził. Na obozie plenerowym w Orłowie tak się upił, że nauczyciele znaleźli go nieprzytomnego. Groziło mu wyrzucenie ze szkoły. Obronił się swoim talentem - tak świetnie malował, że rada pedagogiczna przymknęła oko na ten wybryk.
Bywało, że Janusz nie wracał na noc do domu, pomieszkiwał u swojej dziewczyny. Marzył, żeby po maturze wyjechać z Poznania, chciał "być z Warszawy".

(komentarze wyłączone)