w połowie podejścia,napotykamy "autochtonkę"...
...kobieta dzielnie wspina sie po "wyciosanych" w ziemi schodkach
usmiecha sie i "gęga po swojemu"...
...ni w ząb nie rozumiem co mówi ale uśmiech i przyjacielskie gesty wystarczą
przepuszcza nas przodem a gdy po czasie ogladam sie za siebie ,po kobiecie nie ma ani śladu...
...pewnie skręciła w sobie tylko znaną ścieżkę