Biegałam za nim kilka dni. W różnych miejscach je widziałam, ale żaden nie chciał nawet na sekundę usiąść na czymkolwiek. Za jednym wędrowałam chyba ponad kilometr. A tu wczoraj zupełnie niespodziewanie pojawił się i na chwileczkę przysiadł na wystającym z żywopłotu kwiatuszku. Dobrze, że akurat miałam aparat w ręku, bo odleciał dosłownie po trzech sekundach. C.D.N.
orioli 2014-05-02
Ależ zbieg okoliczności. Właśnie "upolowałam" tego zorzynka nad Biebrzą. "Mój" był bardziej skłonny do współpracy.
Fajna "motylkowa" seria.