Kochani ślicznie dziękuję za Wasze odwiedziny, czytanie i komentarze. Jesteście najlepsi.
Jemiołuszki, co to okazały się być żubrami, a na koniec zmieniły się w wilka. Cz 2
Kilka dni w puszczy - pięknych mroźnych i żubrzych. Spotkani ludzie, nowi i dawno niewidziani znajomi. Dla takich chwil warto jest ruszyć w teren. Zadowoleni i pełni pozytywnej energii niespiesznie ruszyliśmy do domu. Już na nic nie liczyliśmy, niczego nie oczekiwaliśmy. Chcieć więcej to byłaby zachłanność. Jeszcze tylko kilka zdjęć krajobrazu. Lekkie obiektywy, przypięte do aparatów wylądowały w plecakach na tylnym siedzeniu Hondziany. Dzielny samochodzik, nie dał się pokonać temperaturze, mrucząc z zadowoleniem i pląsając po śliskiej drodze, wiózł nas z powrotem. Wyluzowani i zrelaksowani śmiejąc się w głos, nawet nie podejrzewaliśmy, co spotka nas za kolejnym zakrętem. Widok najzwyklejszy na świecie, jaki nie raz oglądaliśmy na podlaskich drogach. Oto środkiem pasa biegnie niespiesznie pies. Zwykły burek - szaro bury. Hondziana zwalnia, w końcu nie chcemy zrobić mu krzywdy. Pieseł spokojnie zbiega z asfaltu i na chwile zatrzymuje się, żeby popatrzeć na nas z dezaprobatą. Przez głowę przebiega myśl o ludziach, którzy porzucają swoich pupili w lasach. Kolejne sekundy powodują, że czuje jak na mojej twarzy pojawia się wyraz najwyższego zdziwienia i niedowierzania. Miny musieliśmy - oboje, mieć wyjątkowo głupie, bo bury przez chwilę ani drgnął. To co działo się w samochodzie, kiedy osłupienie minęło, ludzkie słowo nie opisze. Obiektywy wymieszane z aparatami, pokrywki, zaślepki i dekielki latające lotem koszącym. Sturęki potwór próbujący jednocześnie wydobyć aparat , przepiąć obiektyw i robić zdjęcia. Cokolwiek nie zatrzymało się na kolanach lądowało na podłodze. Pierwsza seria zdjęć z szerokokątnym obiektywem i filtrem polaryzacyjnym, bo drugiej na pewno nie będzie. W powietrzu brzęczało głupie pytanie „ale to na pewno nie pies?” Kolejna seria i wilk rusza wzdłuż drogi. Nie ma zamiaru zmienić kierunku, więc podejmujemy próbę zmiany obiektywów. Mijają nas kolejne samochody, a kilka z nich zwalnia, widząc nasze dziwne pląsy. Udało się! Szara eminencja zatrzymuje się parokrotnie, węszy i znajduje coś pod śniegiem. Kontrolnie zerka w naszym kierunku i rusza dalej. Aparaty pracują pełną parą, ręce się trzęsą, pytanie o psa nadal lata luzem po samochodzie, a my nie możemy uwierzyć w to co się dzieje. Nie pamiętam ile razy zapchałam bufor w aparacie. Czułam się jakbym w ogóle nie spuszczała palca ze spustu migawki. Kątem oka zerkam na obiektyw tuż obok własnego policzka. Dziwne, że przy tak olbrzymiej amplitudzie drgań, nie oberwałam nim w ucho. Mój spokojnie spoczywa, pewnie podparty na drzwiach samochodu. Wszelkie emocje wpakowałam chyba w to głupie pytanie o psa. Dzięki temu cudem wyszło parę ostrych zdjęć. W końcu wilk postanawia przerwać tę chwilę naszego szczęścia. Jeszcze tylko krótkie spojrzenie prosto w obiektyw i zdecydowanym krokiem rusza przed maską samochodu. Kilka susów i już znalazł się po drugiej stronie drogi. Nie odwrócił się, nie spojrzał. Pewnym krokiem przemknął między drzewami i tyle go widzieliśmy. W końcu, po chwili docierają do mnie pytania - zrobiłaś, masz ostre, wyszły? I za nim zdążyłam wykonać jakiś ruch, zerknąć na wyświetlacz, słyszę jak moich własnych ust wydobywa się to magiczne pytanie „ Ale to nie był pies? Na pewno?” Dopiero pobieżne przeglądanie zdjęć w aparacie, sprowadza mnie na ziemię. Ręce zaczynają się trząść z emocji. Jeszcze nie tak dawno tylko marzyłam o spotkaniu wilka, pragnęłam, żeby pokazał się nawet z daleka. A tu proszę takie spotkanie, oko w oko. Po powrocie do domu szybko wysyłam fotkę znajomemu. Dopóki ktoś inny nie potwierdzi, że na tym zdjęciu jest wilk, to chyba nie uwierzę w to co widziałam. Zbiorowa iluzja, halucynacje, hipnoza - niech mi ktoś powie, że to nie sen. Nie to nie był sen, ani przewidzenie! Niedowierzanie ustępuję miejsca pełnej radości. To właśnie dla takich chwil warto jest pojechać do lasu. Po tą adrenalinę, przygodę która sprawia tyle radości. I choć jemiołuszek nawet nie słyszeliśmy, to wcale nie mamy im za złe, że ustąpiły miejsca żubrom i wilkowi.
razdwa3 2017-01-19
Ale przygoda! Takie spotkania zdarzają się tylko wybrańcom... :)
bourget 2017-01-19
wyjatkowa opanowana ekipa , mimo wszystko sa fotki!!! wszyscy zazdroszcza spotkania:)
mariol7 2017-01-20
Z przejęcia o mało nie zgniotłam kubka z kawą! Uch! To dopiero spotkanie!
Gratuluję! :-)
A zdjęcie super. Takie spokojne! ;-)
tipis 2017-01-20
.... cudna przygoda ... czytając ten tekst czułem emocje jakbym tam był z Wami w tym samochodzie :) . Zazdoszczę .. ot co .. :)
atiseti 2017-01-20
Faktycznie wygląda na takiego spokojnego psa :)))
A opis świetny :)
Gratuluje przygody :)
ptaszak 2017-01-20
Masz talent do opisywania emocji! Takie chwile przeżyłam, jak fotografowałam błonicę, jarząbka, ostatnio sokoła. Życzę wszystkim takich emocji...:-)
papuas 2017-01-20
sksek powinieneś mieć nick sqsyn, bo te komenty takie jakieś niesmaczne
emocjom się nie dziwię, a foto przednie
razdwa3 2017-01-20
sksek, treść jest fantastyczna, wywołująca u czytającego obrazy, przybliżająca przeżycia. To niebywała umiejętność przekazać za pomocą słowa drukowanego tyle treści i wzruszeń, a enigma to potrafi! Co do formy - pewnie, że wolelibyśmy, żeby enigma swoje opowieści i fotografie wydala w formie albumu, ale cóż, na razie cicho o tym, więc cieszymy się z TAKIEJ FORMY I TREŚCI.
orioli 2017-01-20
Jaki on piękny. Mam nadzieję, że nie dotarły do niego te paskudne podejrzenia, bo gotów się obrazić. Burek, też coś.
Puszcza postanowiła Wam zrobić prezent.
hellena 2017-01-20
Emocji co niemiara, będzie co wspominać. Można by rzec nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, wilk jak malowany. Pozdrawiam.
mariol7 2017-01-20
Wróciłam popatrzeć i poczytać raz jeszcze.
Tutaj treść z formą pięknie współistnieją. :-)
enigma 2017-01-20
Sksek trzeba było podzielić czytanie na części, a nie narzekać. Przecież ja nikogo nie zmuszam do czytania. Drugie rozwiazanie to skasowanie mnie z grona ulubionych ( jeśli w nim jestem )i po problemie.
jola53 2017-01-21
Zgadzam się z mariol7....gdyby nie było opisu zdjęcia, nie zapadłoby nam w pamięci...a tak wracamy do tych fotek i oczami wyobraźni jesteśmy z wami.Dlatego też lubię opisy pod fotografiami...chociaż króciutkie.
Fantastyczna przygoda....pozdrawiam serdecznie:>)
karma 2017-01-21
mam nadzieję ,że świetnie rozumiem " panikę " w Hondzianie
to są chwile,których nie można "stracić"
pozdrawiam
mpmp13 2017-01-24
Ufffff! wreszcie odetchnęłam . Twoje opowiadania czytam z zapartym tchem. Wilczku kochany żebyś ty wiedział ile radości sprawiłeś swoim spacerem .Dla takich spotkań warto wędrować .Gratuluję spotkania .
spoko44 2017-01-27
Opowiadanie jak zwykle przednie ,dopiero dziś sie dorwałam ,ale swoją droga na tyle mnie zaintrygowałas ,ze przy okazji musisz opowiedziec o wilczo- psich cechach morfologicznych ,,,pozdrawiamy i czekamy na jemiołuszki,,,