Powiem tak. Śmiech śmiechem, ale to powyżej, to było najbardziej traumatyczne przeżycie kulinarne w moim życiu... Żywe jeżowce z dodatkiem cytrynki...
Na szczęście nie zjada się kolców. Po rozkrojeniu połyka się (szybko :) tylko małą cząstkę...jakby ślimaka (mięśnie?) znajdującą się w narządzie gębowym nazywanym Latarnią Arystotelesa.
Fakt przemieszczania się jeżowca po talerzu jest trudny do przyswojenia.
hininaw 2010-01-31
Kiedy zaproszono nas na tę ucztę, nie przypuszczałam, że serwowane są żywe.... Dwa pierwsze gospodarz pokroił i nie było wyjścia.... Pozostałe udało mi się wyrzucić do oceanu.
hininaw 2010-01-31
jak? Jak dasz w łeb jeżowcowi?? Ale przyznam się ,że wiele rumu wypiłam tego wieczoru...
harsz 2010-01-31
a nasza zupa rakowa .........
wrzuca się raki na żywca .........
też okrutne ........
hininaw 2010-01-31
Z drugiej strony patrząc, Madagaskar to 4. co do biedy kraj na świecie. I między innymi dzięki owocom morza nie ma na wyspie głodu...
lilaroza 2010-02-01
No nie wiem...uwielbiam Frutti di mare, tego nie jadłam i chyba...oj nie !!!!...pozdrawiam cieplutko :)
troll50 2010-02-01
biedne jeżowce
joann00 2010-02-01
że trzeba czymś napchać brzuch, to ja rozumiem, ale na żywo!!! Co, niby one gotowane czy pieczone są niedobre?