Zoe ma " chorobe sklepowa " po panci ;)
orioli 2016-09-25
A to ja, dziewczyny, z Wami. Mnie mąż prawie siłą wlecze do sklepu z ciuchami :-)
Zoe, mimo zniecierpliwienia i tak zachowuje się grzecznie. Bo ileż butów może ten Pańcio mierzyć? Ona chodzi boso i dobrze.
kromis 2016-09-26
o nieeeeee, tylko nie castorama i srubki. Nawet ikea mnie dobija i po 20 min ziewam, "placza" mi oczy i nie mam mocy.
U mnie musi byc konkret: wchodze, rzucam okiem i juz wiem czy mam dalej brnac czy odpuscic.
Czasami jakies wyjatki zdarzaja sie, ze nie lapie mnie "choroba", ale to rzadko.
aniak68 2016-09-26
Nie znoszę łażenia po sklepach ,makabra.Jak już muszę to wchodzę i wychodzę ,no chyba ,że to sklep z elektroniką :)
wiesia9 2016-09-26
Ooo, a ja odkąd troszkę schudłam (czyli już nie płaczę na widok siebie w lustrze w przymierzalni) to lubię, lubię :-) Przymierzania ciągle nie lubię, ale takie wizytowanie sklepu to tak... :-) A już w Leroy Merlin to chodzę, czytam, dziwię się - bo teraz są takie wynalazki ułatwiające życie samotnej kobiety z inwencją ;-) I coś mi się może przydać: a to zestaw uszczelek, zestaw naprawczy do rur, ba... ostatnio kupiłam mały woreczek z napisem "gotowa szpachlówka" z dosyć miękką zawartością. :-) A bo ja wiem po co? Ale może być jak znalazł... :-)
A co do Zoe, to ona pewnie ma inne zainteresowania. Buty to może by wzięła na ząb, ale jest dobrze wychowana i po treningach ;-) Za to w sklepie z artykułami dla zwierząt na pewno by jej oko błysnęło :-)
zuuzik 2016-09-27
no właśnie, pies w sklepie - super. też tak chcę:) wtedy może polubiłabym łażenie po nich;):P
kromis 2016-10-05
Oczywiscie nie do wszystkich sklepow wpuszczaja, ale do tych nad morzem to prawie wszedzie. Wiadomo turysci z pieskami to lepiej zeby weszli, bo a nuz kupia cos.