opowiadanie o koteczku...W czwartek u nas nie padało..więc jak wyjrzałam z balkonu to zobaczyłam małego rudego kiciusia na bzach...Wołałam ..kiciałam i nic..nawet okiem nie mrugnął...Po godzinie zeszłam na dół..i koteczek też żadnej reakcji..Myślałam,że jest chory lub boi się zejść...Gdzieś około południa zobaczyłam jak kiciuś schodzi z drzewa ...załatwia wszystkie potrzeby w trawie...i znówe włazi na drzewo ..udaje martwego..a ciekawskie ptaki skaczą mu koło nosa....
(komentarze wyłączone)