Upały, które zapanowały na Podlasiu, zmuszają do ekstremalnych kroków. Dzień usiłuję przetrwać w najchłodniejszym miejscu w domu, czyli w piwnicy. Jakąkolwiek aktywność przejawiam dopiero nad ranem. Bohaterstwem jest wprawdzie otwarcie oczu ok. 2.30 , dotarcie do samochodu, uprzednio zwycięsko przebrnąwszy przez konieczne ablucje, ale nagrodą bywa to, co zobaczę na łąkach.
solo11 2021-07-18
Ja czasami wychodzę o 5.30, wtedy najwięcej widzę saren, lisów zajączków. Nie zawsze zdjęcia są udane ale najważniejsze że to wszystko widzę...
wojci65 2021-07-18
Re Orioli: Nie tak do końca się frustruję, pluję sobie w brodę, że nie miałem włączonego aparatu. Czapla siedziała na tyle długo, że zdążył bym strzelić fotkę, a może nawet drugą z ustawieniem ekspozycji.
wydra73 2021-07-19
Do tego klubu należę tylko w trudnych do zrealizowania marzeniach.
Incydentalnie realizuję i w pełni doceniam wartość wstawania przed slońcem.