To się nazywa :wejście po trapie. Łatwe nawet, gdy trap mokry.W naszej grupie ,po wybraniu tzw.trasy ekstremalnej ,było gorzej.
Wejście do płaskodennej łodzi ,przejście bardzo rozhuśtanym mostem wiszącym i długi przemarsz zygzakowato ułożonymi nad wodą deskami. Prawie w ciemności. Czasem było się czego przytrzymać ,czasem nie , a chociaż woda utonięciem nie groziła ,niehonorowo byłoby w nią nawet jedną stopą chlupnąć.
Grupa przeszła bez narzekania i wpadki.
orioli 2016-02-20
Czy to fatamorgana (jeśli tak można powiedzieć pod ziemią) te czerwone refleksy na skale?