Powrót. Nie spieszymy się.Zalegamy pod świerkami na godzinę. Pal licho kleszcze.
Nie pojawiło się żadne ciekawe zwierzę duże czy małe, latały motyle a potem aż cztery szybowce. Chyba czeskie z lotniska w Martinkowicach.
Przeanalizowałyśmy różne problemy w tym co to za Basia, do której ojciec mówił cały zapłakany i jak się mieli do siebie Wybicki, Dąbrowski, Chłapowski, Czarniecki.
Dobrze człowiekowi w lesie jest, nawet jak się dokształca.