Zgroza.
W życiu nie miałam do czynienia z puzzlami,oprócz incydentalnego pomagania dzieciom w znajomych domach.
Rzuciłam się na taki motyw. 500 sztuk. 48x34cm.Wspomogłam się wskazówkami z netu, zresztą i tak na nie sama wpadłam, 4 razy selekcjonowałam wg kolorów. Tyle ułożyłam.Domowy demonik od zawłaszczania potrzebnych rzeczy porwał jeden kartonik z ramki, nie oddał, ja się zniechęciłam, wetknęłam pod tapczan.
I po co mi to było ?!!
halka 2018-01-02
Nie poddawaj się! ...trzeba ćwiczyć cierpliwość.Kiedyś lubiłam się tak bawić ale trochę to pracochłonne i trzeba też mieć miejsce,aby tego co już ułożone nie ruszać - ułożenie zabiera bardzo dużo czasu.
orioli 2018-01-02
Ramkę najpierw, ramkę. Od tego zawsze zaczynałam.
Puzzle są dobre, gdy coś uziemi człowieka na dłużej w domu, a lektury zaczyna brakować. Układankowej niestrawności nabrałam dopiero po takiej z dwoma tysiącami sztuk. Aż mnie korci, żeby zajrzeć na strych - są jeszcze czy nie.
wojci65 2018-01-02
Natychmiast wyjmuj! nie wolno się przejmować trudnościami. Jak tylko ktoś Cię odwiedzi, zaprzęgaj do roboty, jak nie ułoży dziesięciu elementów, nie dostanie nawet herbaty! Taka niewielka zachęta świetnie działa na inwencję. Sąsiadów na chwilówki a dalej mieszkających możesz zaprosić nawet na dłuższe sesje. Śmiało do dzieła! Jak już ułożą, będziesz mogła się chwalić, że ułożyłaś tylko z niewielką pomocą przyjaciół...
wydra73 2018-01-02
re. Wojci Nie jestem sadystką; skoro sama na jednym posiedzeniu nie potrafiłam dołożyć ani jednego, to jakżebym mogła wymagać 10 ?!
Zresztą one za małe na wspólnotowe układanie.
Niech się odleżą, wrócę do nich w odpowiedniej chwili.